sobota, 27 sierpnia 2016

Wiele razy (BZ/GW)


To już nie to samo co kiedyś. Jego nie było - nie było już niczego. Nic nie zwróci jej utraconej miłości. Był dla niej jak powietrze. Jak powietrze - bez niego nie mogła żyć. Wiele razy miała już to zrobić. Wiele razy miała już wziąć żyletkę do ręki. Wiele razy miała już zrobić kilka cięć. Wiele razy miała do niego odejść. Jednak czasami jest coś co mimo wszystkiego, trzyma nas przy życiu. W tym wypadku, przy życiu trzymało ją tylko jedno. To jedno istnienie było kluczowym elementem tej całej układanki.

Kiedy dowiedziała się o śmierci jej ukochanego, załamała się. Kiedyś myślała, że wiedziała co to złamane serce. Bo wiedziała. Ale kiedyś nie wiedziała, co to znaczy serce pokruszone na 1000 kawałków. Ale teraz już znała ten rodzaj bólu. Ból był -  żadne lekarstwo go nigdy nie złagodzi, ani usunie jego źródła. Aby usunąć jego źródło, trzeba by było wyrwać jej serce. To by było jedyne lekarstwo. Rodzina oddaliła się od niej - zamiast wsparcia, z ich ust leciały obelgi na temat związku z 'śmierciożercą'. Kiedy do nich przyszła, i im to ujawniła została wyrzucona na próg. 
On ją przygarnął. On jej pomógł, kiedy była już na skraju depresji. Czemu dobrzy ludzie umierają najszybciej? Chciała rzucić się do rzeki, podciąć sobie żyły... COKOLWIEK aby znowu zobaczyć się z nim zobaczyć. Jedyną istotą, która sprawiła, że jeszcze tego nie zrobiła była jej 5-letnia córeczka - Haisel 

Za każdym razem kiedy chciała sobie coś zrobić, przypomniała sobie ją i jej płacz.
Nie może jej zostawić samej - na tym wielkim świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz